poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Czy możliwa jest eksmisja za same myśli?

Zapewne wszystkim doskonale wiadomo, że w obecnie obowiązujących ustrojach politycznych i prawnych nie ponosimy odpowiedzialności za swoje myśli, czy to na gruncie prawa cywilnego, czy też karnego. Jest to dla nas oczywiste i nie wyobrażamy sobie, aby mogło być inaczej.

Uczestniczyłem jednak w sprawie cywilnej, z analizy której można wyciągnąć wniosek, że możemy podlegać odpowiedzialności także za swoje niewyartykułowane myśli. Sąd orzekł bowiem eksmisję osoby z nieruchomości, która w tym lokalu nie przebywa.
Stan faktyczny przedstawiał się następująco: pozwany w sprawie o eksmisję przez ponad dwadzieścia lat mieszkał w przedmiotowej nieruchomości. W trakcie zamieszkiwania pozwanego zmienił się właściciel nieruchomości, który postanowił pozbyć się dotychczasowego lokatora.

Zgodnie z obowiązującym prawem nowy właściciel powinien wezwać lokatora do dobrowolnego opuszczenia nieruchomości, a w przypadku braku reakcji, wystąpić z pozwem do sądu o jego eksmisję. Zakładając, że wyrok eksmisyjny by zapadł, a lokator dalej nie chciałby się dobrowolnie wyprowadzić, nowemu właścicielowi pozostałoby wszczęcie postępowania egzekucyjnego i za pomocą komornika usunięcie upartego mieszkańca.

Nowy właściciel poszedł jednak na skróty i sam, bez pomocy sądu i komornika, wyeksmitował dotychczasowego lokatora wychodząc z założenia, że duży może więcej. Wyrzucony lokator uznał, że sprawiedliwości musi stać się zadość i wystąpił do Sądu o przywrócenie naruszonego posiadania. Zarówno Sąd I jak i II instancji uznały jego rację i przywróciły mu naruszone posiadanie. Oznaczało to, że może wrócić do tej nieruchomości, a właściciel, który go wyrzucił, musi mu to umożliwić.

Nadmienię tylko, że Sąd rozpoznając żądanie powoda w postępowaniu o przywróceniu naruszonego posiadania nie dokonuje ustaleń, kto jest właścicielem nieruchomości, tylko bada, kto ostatnio spokojnie daną nieruchomość posiadał. Roszczenie to ma na celu ochronę dotychczasowych posiadaczy i tym samym ochronę porządku prawnego.

W międzyczasie, właściciel nieruchomości wystąpił do Sądu, przeciwko dotychczasowemu lokatorowi, którego notabene sam usunął z nieruchomości, z pozwem o to, aby mu tą nieruchomość wydał. Było to jeszcze przed prawomocnym rozstrzygnięciem Sądu sprawy, o przywrócenie naruszonego posiadania.

Właściciel nieruchomości żądał, aby Sąd nakazał pozwanemu wydanie nieruchomości. W uzasadnieniu wskazał, że tym pozwem właściciel chce usankcjonować obecny stan faktyczny – czyli taki, że nieruchomość jest w posiadaniu właściciela. Na potwierdzenie słuszności swego żądania powód przytoczył orzeczenie Sądu Najwyższego z 17 grudnia 2003 roku sygn. akt IV CK 297/02, zgodnie z którym roszczenie windykacyjne przysługuje właścicielowi także wówczas, gdy odzyskał on faktycznie władztwo nad rzeczą ale nie wiąże się to z wyzbyciem przez dotychczasowego posiadacza woli władania rzeczą, czego dowodem jest powództwo o ochronę posiadania.

Wskazana „wola” jest kluczowa w mojej opowieści. Będziemy używali sformułowania „myśli” aby nie komplikować sobie i tak skomplikowanego stanu faktycznego.

Pozwany wnosił o oddalenie powództwa wskazując, że nie jest w posiadaniu nieruchomości i tym samym nie ma legitymacji biernej do występowania w procesie oraz, że nie przejawia żadnych zachowań, które zmierzałyby do objęcia nieruchomości w posiadanie – czyli że nie ma takich myśli – ciekawe skąd sąd może wiedzieć co myśli pozwany.

Jak się domyślacie Sąd wydał wyrok, w którym nakazał pozwanemu wydanie (sic!) powodowi nieruchomości. Kolejne pytanie – jak można wydać coś, czego się nie ma ?

Dość opisywania stanu faktycznego, czas na analizę, gdyż musimy odpowiedzieć na pytanie, czy ponosimy odpowiedzialność za swoje myśli.

Jak wskazałem na początku, podstawą do naszych rozważań jest art. 222 kc, zgodnie z którym właściciel może żądać od osoby, która włada faktycznie jego rzeczą, ażeby rzecz została mu wydana. Uprawnienie to zwane roszczeniem windykacyjnym służy do ochrony uprawnienia właściciela do wyłącznego posiadania rzeczy. Stanowi to istotę prawa własności, zgodnie z którą właściciel, ma wyłączne prawo do posiadania i korzystania z rzeczy stanowiącej jego własność i w przypadku naruszenia tego prawa przez osobę trzecią, może on wystąpić do sądu ze stosownym roszczeniem – czy to o wydanie rzeczy, czy to o zaprzestanie naruszeń. W konsekwencji właściciel może żądać wydania mu rzeczy od osoby, która faktycznie rzeczą włada i nie ma do tego stosownego tytułu prawnego (np. umowy najmu). Tak wskazuje zarówno doktryna jak i orzecznictwo.

A w przypadku wskazanym przeze mnie, Sąd zobowiązał pozwanego do wydania nieruchomości, w której posiadaniu nie jest. Czy w takim razie wyrok jest w ogóle możliwy do wykonania? Jak bowiem można wydać coś, czego się nie posiada? Z uzasadnienia wyroku wynika, że skoro pozwany posiada prawomocny wyrok nakazujący mu przywrócenie posiadania spornej nieruchomości, to tym samym pozwany wyraża wolę przejęcia tej nieruchomości, ponieważ gdyby nie chciał tego zrobić, to nie wystąpiłby z takim powództwem. Czy z uzasadnienia tego nie wynika czasami, że Sąd orzekł, czytając w myślach pozwanego?

Moim zdaniem wyrok jest niesłuszny. Stoi także w sprzeczności z orzecznictwem Sądu Najwyższego który wskazuje, że roszczenie windykacyjne może być uwzględnione, gdy naruszenie własności polega na pozbawieniu właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą. Tak chociażby wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z 23 września 1992 roku w sprawie II CRN 99/02, jak i w wyroku z 19 marca 2009 roku w sprawie IV CSK 437/08.

W chwili obecnej sprawa nie jest prawomocnie zakończona. Z analizy uzasadnienia przytoczonego wyroku wynika dla mnie, iż Sąd zastosował ochronę prewencyjną. Po pierwsze uznał, że wolą pozwanego będzie wykonanie wyroku przywracającego posiadanie oraz wziął pod uwagę obawy właścicieli, że pozwana będzie naruszała ich prawo własności.

Reasumując, z przykładu tego można wyciągnąć wniosek, że każdy z nas może być potencjalnie stroną pozwaną w sprawie o eksmisję w sytuacji, kiedy właściciel rzeczy uzna, iż ma do nas obawy, że chcemy mu daną rzecz odebrać. I chociaż Sąd orzeknie w wyroku, że mamy wydać właścicielowi rzecz której nie posiadamy, czyli wyroku nie da się wykonać, to obarczy nas także kosztami sądowymi. Jak więc myślicie, czy można eksmitować kogoś z nieruchomości w której nie przebywa, bądź nakazać wydanie właścicielowi rzeczy której się nie posiada? Jak wykonać taki wyrok? Może macie jakieś propozycje. Zachęcam do ich przedstawienia.

2 komentarze:

  1. najpeliej ja ja ma goscia tez 1:01 i morde dra i nic sobie nie robia a to garki rpzypali ze smierdzi w mieszkaniu i policie musialem wzywac jutro jak go spodka dam mu w morde to tyle z kodeksu prawa tu prawa nie ma zalkucanie porzadku miru lokatorskiehgo to proste jest ale w angli przzyjedza policja i 500 funtow a tu dochdzic sie mam ? a on i tak robi co chce jak nie pali fajki na balkonie to zas dre morde ipreza jak diabli tylko ze ja do roboty na 5
    i co ma robic

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie mecenasie, czy mogę prosić o informację jak zakończyła się sprawa, którą Pan opisuję?
    apl. rad. M.S

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.