wtorek, 19 marca 2013

Prawo do milczenia


Nikt raczej nie zakłada, że znajdzie się w sytuacji, w której organy ścigania postanowią przedstawić mu zarzuty karne i przesłuchać w charakterze podejrzanego, czy też, że następnie stanie przed sądem jako oskarżony.

Dość powszechną reakcją jest natychmiastowa chęć przeciwstawienia się oskarżeniom i złożenie obszernych wyjaśnień. Niech pozostanie do indywidualnej oceny, czy zawsze właściwą.

Aktualną jest myśl wyrażona przez Johna Stuarta Milla w pracy „On Liberty”, odnosząca się ogólnie do sposobu funkcjonowania społeczeństw, która wskazuje, że twierdzenie, iż prawda zawsze triumfuje nad oskarżeniem, jest jednym z tych słodkich zakłamań, które powtarzamy jeden za drugim, aż stanie się wyświechtanym frazesem, któremu przeczy całe nasze doświadczenie.

Pozwólmy sobie na prosty eksperyment myślowy. Czy nie zdarzyła się wam sytuacja, kiedy nie zrobiliście nic złego, ale udało się wam - bez złych intencji - chlapnąć coś nieprzemyślanego małżonkowi, przyjacielowi czy nawet obcej osobie, a potem ponieść tego konsekwencje? Ile razy w ogóle nie udało się rozwiązać wynikłego stąd problemu?

Z drugiej natomiast strony, nie można zapominać, że chociaż obowiązuje zasada domniemania niewinności, to zawsze jest obarczone ryzykiem nie przedstawienie wiadomych sobie okoliczności i dowodów potwierdzających niewinność, ponieważ organ/sąd może uznać dowody obciążające za wiarygodne i wystarczające do skazania.

Polska procedura karna (art. 175 k.p.k.) wprost przewiduje prawo do odmowy składania wyjaśnień przez podejrzanego/oskarżonego, jak również do odpowiedzi na poszczególne pytania. Podkreślenia wymaga część tego przepisu gwarantująca, że nie trzeba podawać powodów takiej decyzji.

Pamiętać również należy, co wydaje się rzeczą oczywistą, choć i dziś czasami negowaną, że nie przyznanie się do winy, czy niezłożenie wyjaśnień, nie tylko nie może wpływać na wymiar kary, ale również samo nie może przesądzać o winie.

Jednocześnie na każdym etapie postępowania możemy zmienić dotychczasową decyzję i złożyć wyjaśnienia. Przy czym, jeżeli składaliśmy wyjaśnienia jako podejrzany/oskarżony, a następnie postanowiliśmy ich odmówić, to i tak stanowić będą one element materiału dowodowego.

Odmiennie wygląda sprawa jeżeli zmieniła się nasza rola procesowa, gdy ze świadka staliśmy się oskarżonym. Nie mogą więc być odczytane w procesie karnym zeznania złożone uprzednio w tym charakterze. Nie mogą być one także wprowadzone w żaden inny sposób do postępowania, tj. jako nagranie z tego przesłuchania, czy też przesłuchanie osoby je prowadzącej. Tym bardziej nie ma więc powodu, ażeby samemu się do nich odnosić.

Podobnie nie powinny być wykorzystane przeciwko nam same pisemne oświadczenia zawierające przyznanie się do winy złożone na potrzeby postępowania karnego przed wydaniem postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Dopiero bowiem przedstawienie zarzutów powoduje takie przekształcenie roli procesowej, które m.in. gwarantuje prawo do obrony. (vide: wyrok są we Wrocławiu pod sygn. akt II AKa 290/07, postanowienie SN pod sygn. akt V KK 183/06 )

Niejednoznaczną pozostaje natomiast kwestia przesłuchania funkcjonariusza policji, jako świadka „ze słuchu”, co do okoliczności, o których dowiedział się od podejrzanego/oskarżonego bezpośrednio po zdarzeniu czy w innych okolicznościach, mającego na celu weryfikację wiarygodności takiej osoby.

W związku z tym, że póki co nie obowiązuje w naszym porządku prawnym zasada zakazu korzystania z owoców zatrutego drzewa, pamiętajmy że utrwalone w zbiorowej świadomości Miranda Law jest tworem amerykańskim, a jego konsekwencje choć jak najbardziej słuszne nie przekładają się na polską rzeczywistość.

2 komentarze:

  1. Konrad (apl. adw.)9 kwietnia 2013 21:45

    Witam,
    ciekawa i wyjaśniająca przystępnie tą tematykę notka. Jednak ja również zanegował bym twierdzenie, że nie przyznawanie się do winy, czy niezłożenie wyjaśnień nie może wpłynąć na wymiar kary. Oczywiście nie powinno to wpływać znacząco na wymiar kary, lecz na uwadze trzeba mieć art. 53 k.k. statuujący dyrektywy wymiaru kary, w którym to jedną z przesłanek wymiaru kary jest zachowanie się sprawcy po popełnieniu przestępstwa. Dlatego jeśli sąd doszedłby do przekonania o winie oskarżonego, to jego bierność w trakcie postępoawnia (brak wyjaśnień, brak współdziałania, a co za tym idzie brak skruchy, czy nieprzeproszenie pokrzywdzonego) może przy wyrokowaniu spowodować wymierzenie bardziej dolegliwej kary, gdyż sąd orzekający może słusznie dość do przekonania, iż oskarżony nie zrozumiał wagi i społecznej szkodliwości swego czynu, a co za tym idzie istnieje potrzeba silniejszego bodźca resocjalizacyjnego w postaci wyższego wymiaru kary.
    pozdrawiam wszystkich autorów bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwolę sobie przedstawić swoje zdanie odnośnie dyrektyw wymiaru kary, do których odniósł się pierwszy komentator. Wprawdzie praktyka często dowodzi, iż podejście sądów idzie w takim właśnie kierunku, iż korzystanie z prawa do milczenia traktowane jest jako brak skruchy. Osobiście uważam jednak, iż takie podejście nie może być uznane za prawidłowe. Bezspornym jest bowiem, iż nieprzyznawanie się do popełnienia przestępstwa czy nieprzedstawianie dowodów przeciwko sobie stanowią konstytucyjne prawo każdego człowieka do obrony (por. wyr. SN z 6.12.1971 r., RW 1260/71, OSNPG 1972, Nr 4, poz. 77 oraz wyr. SA w Katowicach z 10.5.2001 r., II AKA 44/01, Prok. i Pr. 2002, Nr 3, poz. 19). W mojej ocenie, ustawodawca powołując się na przesłankę zachowania się sprawcy po popełnieniu przestępstwa ma na myśli między innymi takie zachowania jak szydercze podejście do pokrzywdzonego, przerzucanie winy na ofiarę czy popełnianie kolejnych czynów zabronionych. Oczywiście – jak zwrócił uwagę kolega Konrad – można sobie wyobrazić sytuację, w której brak współdziałania po stronie oskarżonego stanowić będzie o jego złej woli, niemniej jednak w mojej ocenie będą to raczej sytuacje wyjątkowe, a nie zasada…

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.