Nikt raczej nie zakłada,
że znajdzie się w sytuacji, w której organy ścigania postanowią
przedstawić mu zarzuty karne i przesłuchać w charakterze
podejrzanego, czy też, że następnie stanie przed sądem jako
oskarżony.
Dość powszechną
reakcją jest natychmiastowa chęć przeciwstawienia się oskarżeniom
i złożenie obszernych wyjaśnień. Niech pozostanie do
indywidualnej oceny, czy zawsze właściwą.
Aktualną jest myśl
wyrażona przez Johna Stuarta Milla w pracy „On Liberty”,
odnosząca się ogólnie do sposobu funkcjonowania społeczeństw,
która wskazuje, że twierdzenie, iż prawda zawsze triumfuje nad
oskarżeniem, jest jednym z tych słodkich zakłamań, które
powtarzamy jeden za drugim, aż stanie się wyświechtanym frazesem,
któremu przeczy całe nasze doświadczenie.
Pozwólmy sobie na prosty
eksperyment myślowy. Czy nie zdarzyła się wam sytuacja, kiedy nie
zrobiliście nic złego, ale udało się wam - bez złych intencji -
chlapnąć coś nieprzemyślanego małżonkowi, przyjacielowi czy
nawet obcej osobie, a potem ponieść tego konsekwencje? Ile razy w
ogóle nie udało się rozwiązać wynikłego stąd problemu?
Z drugiej natomiast
strony, nie można zapominać, że chociaż obowiązuje zasada
domniemania niewinności, to zawsze jest obarczone ryzykiem nie
przedstawienie wiadomych sobie okoliczności i dowodów
potwierdzających niewinność, ponieważ organ/sąd może uznać
dowody obciążające za wiarygodne i wystarczające do skazania.
Polska procedura karna
(art. 175 k.p.k.) wprost przewiduje prawo do odmowy składania
wyjaśnień przez podejrzanego/oskarżonego, jak również do
odpowiedzi na poszczególne pytania. Podkreślenia wymaga część
tego przepisu gwarantująca, że nie trzeba podawać powodów takiej
decyzji.
Pamiętać również
należy, co wydaje się rzeczą oczywistą, choć i dziś czasami
negowaną, że nie przyznanie się do winy, czy niezłożenie
wyjaśnień, nie tylko nie może wpływać na wymiar kary, ale
również samo nie może przesądzać o winie.
Jednocześnie na każdym
etapie postępowania możemy zmienić dotychczasową decyzję i
złożyć wyjaśnienia. Przy czym, jeżeli składaliśmy wyjaśnienia
jako podejrzany/oskarżony, a następnie postanowiliśmy ich odmówić,
to i tak stanowić będą one element materiału dowodowego.
Odmiennie wygląda sprawa
jeżeli zmieniła się nasza rola procesowa, gdy ze świadka staliśmy
się oskarżonym. Nie mogą więc być odczytane w procesie karnym
zeznania złożone uprzednio w tym charakterze. Nie mogą być one
także wprowadzone w żaden inny sposób do postępowania, tj. jako
nagranie z tego przesłuchania, czy też przesłuchanie osoby je
prowadzącej. Tym bardziej nie ma więc powodu, ażeby samemu się do
nich odnosić.
Podobnie nie powinny być
wykorzystane przeciwko nam same pisemne oświadczenia zawierające
przyznanie się do winy złożone na potrzeby postępowania karnego
przed wydaniem postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Dopiero
bowiem przedstawienie zarzutów powoduje takie przekształcenie roli
procesowej, które m.in. gwarantuje prawo do obrony. (vide: wyrok są
we Wrocławiu pod sygn. akt II AKa 290/07, postanowienie SN pod sygn.
akt V KK 183/06 )
Niejednoznaczną
pozostaje natomiast kwestia przesłuchania funkcjonariusza policji,
jako świadka „ze słuchu”, co do okoliczności, o których
dowiedział się od podejrzanego/oskarżonego bezpośrednio po
zdarzeniu czy w innych okolicznościach, mającego na celu
weryfikację wiarygodności takiej osoby.
W związku z tym, że
póki co nie obowiązuje w naszym porządku prawnym zasada zakazu
korzystania z owoców zatrutego drzewa, pamiętajmy że utrwalone w
zbiorowej świadomości Miranda Law jest tworem amerykańskim, a jego
konsekwencje choć jak najbardziej słuszne nie przekładają się na
polską rzeczywistość.
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawa i wyjaśniająca przystępnie tą tematykę notka. Jednak ja również zanegował bym twierdzenie, że nie przyznawanie się do winy, czy niezłożenie wyjaśnień nie może wpłynąć na wymiar kary. Oczywiście nie powinno to wpływać znacząco na wymiar kary, lecz na uwadze trzeba mieć art. 53 k.k. statuujący dyrektywy wymiaru kary, w którym to jedną z przesłanek wymiaru kary jest zachowanie się sprawcy po popełnieniu przestępstwa. Dlatego jeśli sąd doszedłby do przekonania o winie oskarżonego, to jego bierność w trakcie postępoawnia (brak wyjaśnień, brak współdziałania, a co za tym idzie brak skruchy, czy nieprzeproszenie pokrzywdzonego) może przy wyrokowaniu spowodować wymierzenie bardziej dolegliwej kary, gdyż sąd orzekający może słusznie dość do przekonania, iż oskarżony nie zrozumiał wagi i społecznej szkodliwości swego czynu, a co za tym idzie istnieje potrzeba silniejszego bodźca resocjalizacyjnego w postaci wyższego wymiaru kary.
pozdrawiam wszystkich autorów bloga ;)
Pozwolę sobie przedstawić swoje zdanie odnośnie dyrektyw wymiaru kary, do których odniósł się pierwszy komentator. Wprawdzie praktyka często dowodzi, iż podejście sądów idzie w takim właśnie kierunku, iż korzystanie z prawa do milczenia traktowane jest jako brak skruchy. Osobiście uważam jednak, iż takie podejście nie może być uznane za prawidłowe. Bezspornym jest bowiem, iż nieprzyznawanie się do popełnienia przestępstwa czy nieprzedstawianie dowodów przeciwko sobie stanowią konstytucyjne prawo każdego człowieka do obrony (por. wyr. SN z 6.12.1971 r., RW 1260/71, OSNPG 1972, Nr 4, poz. 77 oraz wyr. SA w Katowicach z 10.5.2001 r., II AKA 44/01, Prok. i Pr. 2002, Nr 3, poz. 19). W mojej ocenie, ustawodawca powołując się na przesłankę zachowania się sprawcy po popełnieniu przestępstwa ma na myśli między innymi takie zachowania jak szydercze podejście do pokrzywdzonego, przerzucanie winy na ofiarę czy popełnianie kolejnych czynów zabronionych. Oczywiście – jak zwrócił uwagę kolega Konrad – można sobie wyobrazić sytuację, w której brak współdziałania po stronie oskarżonego stanowić będzie o jego złej woli, niemniej jednak w mojej ocenie będą to raczej sytuacje wyjątkowe, a nie zasada…
OdpowiedzUsuń